niedziela, 11 marca 2018

Sarcastic party

Idąc na ten film nie wiedziałam kompletnie nic o nim! Kto go reżyseruje, kogo zobaczę na ekranie czy zarys fabuły- n i c . Dlaczego więc wybrałam tą produkcję a nie inną?  Charakterystyczny plakat, który na pierwszy rzut oka jest czarno biały- a dopiero później dostrzegamy delikatne zabarwienie, z grupką osób przy kanapie, w tle  porozrzucane przedmioty z dużym czerwonym tytułem filmu "Party"



Od pierwszej sceny już wiemy, że to przyjęcie nie będzie standardowe. Widzimy krótką scenkę, w której otwierają się drzwi a po drugiej stronie stoi główna bohaterka, wyciąga po chwili broń i mierzy z niej naprzeciw siebie, można rzecz, że mierzy do widza. Jednak akcja nie toczy się dalej. Jesteśmy już w kuchni, gdzie rozpromieniona Janet (Kristin Scot Thomas) przygotowuję się do przyjęcia i odbiera ciągle telefony z gratulacjami- dostała awans na ministra zdrowia w rządzie cieni. W salonie na fotelu siedzi mąż Janet, Bill (Timothy Spall), który obojętnie sączy kolejną lampkę wina słuchając głośno muzyki z gramofonu. Pojawiają się pierwsi goście- April (Patricia Clarkson) jest jej najserdeczniejszą sarkastyczną przyjaciółka wraz z jej mężem Gottfriedem (Bruno Ganz), który ceni w życiu spokój ducha, sam jest trenerem osobistym. Dodatkowo jest para lesbijek- Martha (Cherry Jones) z młodszą o kilkanaście lat swoją partnerką Jinny (Emily Mortimer), które niewątpliwie są feministkami. Ostatni przychodzi poddenerwowany Tom (Cillian Murphy) młody bankowiec, zaczyna przyjęcie od wizyty w łazience i wciąganiu kreski. Tom informuję Janet, że jego żona się spóźni i przyjdzie  na deser. Jako pierwszy wypowiada słowa "Muszę coś Wam powiedzieć..." Bill, który od początku jest czymś zamyślony, wraz z ogłaszającą nowiną radosna atmosfera zamienią się w zafasowany wieczór. 
Sally Potter ( znana z "Orlalndo", "Człowiek, który płakał") reżyserka jak i autorka scenariuszu zrobiła ten film rewelacyjnie. Byłam nim zauroczona! Precyzyjny scenariusz upchany w kuchni, salonie, łazience i przemierzającym przez Marthy i Jinny ogrodem, zaczepnym humorem, wyrazistością bohaterów i czarno- biała estetyką jest ewidentnie rzetelnym dojrzałym kinem. Pomimo niewielkiej przestrzeni nie odczuwa się przytłaczającej ilości osób w jednym pomieszczeniu czy tych samych kadrów, ruchy kamery są odbiciem wielowątkowej politycznej potyczki.



Spektakularność filmu polega na monochromatycznym obrazie, który pozwala skupić uwagę widza na dialogach, mimice i zachowaniu grupce ludzi. Zaproszeni goście są wielowarstwowi. Odmienne poglądy- ateizm, racjonalizm, emocjonalizm, pozytywne myślenie, medycyna, macierzyństwo, nienawiść, empatia- kolejne wypływające na powierzchnie wody informację są niczym bomby na polu bitwy z której całą pewnością nikt nie wyjdzie cały.
Po seansie czytałam wywiad z Sally Potter, która wyjawiła, że pracę nad swoim kolejnym dzieckiem zaczęła w 2015 roku, była podirytowana sytuacja związaną z wynikami referendum z decyzją o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. 

"Nikt z polityków nie dbał, jaka jest prawda, wszyscy próbowali wyczuć, jakiej „prawdy" oczekuje społeczeństwo. Dzisiaj wszystko się pogłębiło. Żyjemy wśród pozorów. I mój film stał się jeszcze bardziej aktualny. Zwłaszcza po decyzji o brexicie."

Osoby, które widziały "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie"  włoskiego reżysera Paola Genovese powinny koniecznie zobaczyć tą propozycję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Blusher talk , Blogger